Trudno było uwierzyć mi w to, że już za kilka godzin będę w Ameryce, dziwniejsze jednak był to z kim tam będę. One Direction to wielki boysband i aż trudne było nawet do wyobrażenia, że pewnego dnia ja i Alicja będziemy z nimi w jednym samolocie. Byłyśmy obie bardzo podekscytowane, ale ja wolałam się tym tak nie chwalić jak robiła to moja przyjaciółka. Cieszyłam się, że jest szczęśliwa, że chociaż na chwilę zapomniała o tym draniu i dała sobie z nim spokój. Patrzyłam na nią jak biegała z pokoju do pokoju z różnymi ubraniami w ręku. Jeszcze chyba nigdy nie oglądałam jej tak podnieconej. Prawdę mówiąc nadal nie mogłam uwierzyć w całą tą historię. Prawdopodobnie będę ją wspominała do końca mojego życia i będę miała co opowiadać moim wnukom. Tyle, że pomyśleć można by było, że wszystko jest idealnie. Że wszystkie te wydarzenia mają jakiś sens. Tylko jaki? Czy los naprawdę myślał, że taki charakter jak mój połączy się z Louisem? Coś mi w tym wszystkim nie pasowało. Fakt, że za każdym razem gdy tylko go zobaczę moje serce wariuję, a ja niezależnie od tego co sobie obiecam i tak tego nie wykonam. Może właśnie to mi się w tym wszystkim nie podobało? To, że przy nim tracę kontrolę, którą tak bardzo uwielbiałam? Mój umysł mówił jedno a ciało robiło drugie. Najgorsze było to, że on nawet nie próbował tego powstrzymywać, sprawiał, że pragnęłam jego jeszcze bardziej. Mogłabym tak leżeć i zastanawiać się nad tym przez wiele godzin, ale w pobliżu była Alicja, która nie pozwalała mi na chwilę spokoju.
- Wiesz.. szczerzę, to trochę mi głupio teraz przed Harrym - zachichotała.
- Mogłaś się powstrzymać i tyle nie pić.
- Ale to nie przez alkohol! Po prostu.. pewnie zjadłam coś nieświeżego - spojrzałam na nią spode łba.
- Czyżby?
- Nie gadaj, tylko się pakuj! Ameryko nadchodzimy! - znów wstała i biegała po całym mieszkaniu. Też w końcu musiałam zacząć się pakować, więc niechętnie odstawiłam swoje myśli na później i przyczłapałam się do prawie pustej walizki. Nie miałam pojęcia co będzie mi potrzebne. Podejrzałam w torbę Alicji, ale niczego się nie dowiedziałam bo po tym co zobaczyłam, byłam pewna, że ona zabiera całą swoją szafę.
- Mam do ciebie pytanie - rzekła trochę nieśmiało. Spojrzałam na nią.
- Śmiało.
- Co jest między tobą a Louisem?
- Och, przestań. Nic...
- Pola, przecież to widać! - przerwała mi.
- Co?
- To jak się zachowujecie.
- Jak?!
- Gwałcicie się wzrokiem!! - nigdy na to nie zwracałam uwagi, ale jeżeli ona ma rację? Zaczęłam robić się czerwona. - Mi możesz powiedzieć, przyjaźnimy się.
- Bo to nie jest tak, że on mi się nie podoba.. Po prostu - zacięłam się. - Za każdym razem próbuję się opanować, ale on i tak sprawia, że wymiękam.
- Ale podoba ci się?
- No... chyba tak - westchnęłam.
- To w czym problem? On lubi ciebie ty lubisz jego? No i wiesz.. - poruszyła brwiami - ładnie razem wyglądacie.
- Ja nie mogę z nim być.
- Czemu?
- Bo nie - w ten sposób dałam jej do zrozumienia, że dyskusja została zakończona i nie miałam ochoty drążyć tego tematu. Złapała się za głowę i powiedziała cicho coś w stylu : co za ludzie.
Spakowane i ubrane (ja w czarne conversy, zwykłe jeansy i za dużą szarą bluzę z kapturem... a Alicja, no cóż zrobi sobie wejście smoka zdecydowanie : czerwone, wysokie szpilki, czarne skórzane spodnie i jasną, ala 'galową koszulę) wsiadłyśmy do taksówki prosto na lotnisko. Chłopcy, co mnie trochę zdziwiło, lecieli zwykłym samolotem. Rozdawali autografy, a ja trochę czując się nieswojo zostałam poproszona o zrobienie sobie zdjęcia z niektórymi dziewczynami. Co mi szkodziło?
Godzinę później byliśmy już w samolocie i na moje "szczęście" siedziałam razem z Louisem. Musiałam z nim porozmawiać, a to był idealny moment.
- Nie zachowujmy się tak - powiedziałam cicho.
- Jak? - prawie, że szeptał. Najwidoczniej śmieszyło go to.
- Alicja powiedziała mi - rozejrzałam się, czy nikt przypadkiem nas nie podsłuchuje - że gwałcimy się wzrokiem - Louis parsknął śmiechem. Uderzyłam go w głowę - Zamknij się!
- No co? - próbował się powstrzymywać.
- No ja się pytam co!
- W takim razie będziemy robić to po kryjomu.
- A nie robimy? Ej! Zaraz, zaraz! Ja cię nie gwałcę wzrokiem - oburzyłam się.
- A teraz? - uśmiechnął się a ja szybko odwróciłam głowę w innym kierunku. Przez następne godziny siedzieliśmy cicho, bo gdy tylko usiłował mnie zagadać ignorowałam go i za wszelką cenę unikałam patrzeć na niego. W pewnej chwili wstałam.
- Idę do łazienki - rzuciłam od niechcenia i wyminęłam Alicję i Nialla, którzy czytali jakąś gazetę i mieli niezły ubaw. Spojrzałam też na Harrego, który z obrażoną miną patrzył na moją przyjaciółkę. Przypomniała mi się zabawna scena z ich udziałem i uśmiechnęłam się. Otworzyłam drzwi od kabiny i usiadłam na sedesie. Czynność przerwała mi jakaś osoba, bo zaczęła dobijać się do drzwi.
- Chwila! Nawet siku nie można zrobić! Co za świat - szybko umyłam ręce i otworzyłam się, ale zamiast wyjść, ta osoba wepchnęła mnie do środka i zamknęła drzwi.
- Louis - syknęłam, ale on zaczął mnie całować, próbowałam się od niego uwolnić, ale mi na to nie pozwolił. - To jest strasznie nieromantyczne!
- Och, pieprzyć romantyzm. Dłużej nie wytrzymam - wziął mnie na ręce i oparł o ścianę.
3 godziny później opuszczaliśmy lotnisko w towarzystwie mnóstwa ochroniarzy, bo na zewnątrz panował istny chaos. Chłopcy jak zwykle zatrzymali się i zaczęli rozdawać autografy swoim fankom. Już powoli przyzwyczajałam się do tego całego zamieszania. Chwilkę później podjechaliśmy pod ogromny hotel. Dzieliłam pokój z Alicją. Weszłyśmy do niego i zaniemówiłyśmy.. Był fantastyczny. Z okna widok na przepiękną panoramę Hollywood. Na środku dwa podwójne, wielki łóżka ze złotą pościelą. Wszędzie perfekcyjny porządek a na stole szampan i bombonierka czekoladek.
- To, że dla nich pracujesz to chyba najlepsza rzecz w całym moim życiu - wyznała Alicja, położyła się na jednym z łóżek. Zrobiłam to samo co ona.
- Nie żartuj - zamknęłam oczy. - Nie chyba, ale na pewno! - Do pokoju weszli po kolei chłopcy - Puka się!
- Sory - odpowiedział Zayn, ustał na moim nowym łóżku i zaczął po nim skakać.
- Zayn! - krzyknęłam na niego! Wytknął mi język.
- Idziemy rozejrzeć się po mieście - oznajmił nam Liam.
- Może przy okazji jakieś party? - spytała Alicja i zaczęła wykonywać dziwne ruchy przypominające taniec.
- I od razu alkohol? - powiedział Harry z wyrzutem. Wybuchnęliśmy śmiechem, a Alicja spojrzała na Loczka tak groźną miną, że nawet ja się wystraszyłam. Dali nam godzinę i zostawili same. Nie mogłyśmy się zdecydować, co na siebie włożyć, ale wreszcie ja wybrałam malinową koszulę, czarne jeansy i wysokie cieliste szpilki a Alicja morską, gładką, obcisłą sukienkę. Ubrałyśmy płaszcze i spotkaliśmy się z chłopakami w holu. Wyglądali nienagannie. Louis podał mi rękę, chciał żebym się go złapała. Kiwnęłam przecząco głową i podeszłam do Alicji.
- Ale będzie zabawa - powiedziała podekscytowana. Gdy tylko ustaliśmy koło drzwi, niebieskooki złapał moją dłoń i się uśmiechnął.
- Teraz mi nie uciekniesz.
Wyszliśmy na zewnątrz. Było mnóstwo fanek, mnóstwo reporterów i mnóstwo ochroniarzy. Z trudem dostaliśmy się do czarnego, dużego samochodu.
- Ja cię kręcę! Super jest, nie? - pytała Alicja z wielkim uśmiechem na twarzy. Śmieszyło mnie jej zachowanie, bardzo się podniecała. Nie chciałam psuć jej tej radości.
- No jasne! - puściłam jej oczko.
Chwilę później weszliśmy do klubu Key. Zabawa zapowiadała się fantastycznie. Muzyka była świetna, ludzie tak samo. Szybko razem z Alicją tańczyłyśmy na parkiecie. Mnóstwo nieznanych nam osób przyłączyło się do nas. Trwało tak długo, że nogi zaczęły mnie boleć. Moja przyjaciółka jednak nie wymiękała. Podeszłam do Nialla.
- Pomóż mi - wskazałam na Alę. Uśmiechnął się i powędrował w jej kierunku. Zauważyłam Zayna i Louisa sączących drinki przy barze. Podeszłam do nich i uwiesiłam się im na ramionach.
- Super, jest nie? - próbowałam naśladować Alicję, a oni zaczęli się ze mnie śmiać. Zayn powiedział, że musi wyjść na papierosa. Zajęłam miejsce na którym przed chwilą siedział i dokończyłam jego alkohol. Czułam na sobie spojrzenie Louisa.
- Jak się bawisz? - spytał. Uśmiechnęłam się, i zaczęłam gryźć słomkę. - Czyli nie będziemy ze sobą rozmawiali, tylko uprawiali seks?
- Możemy w ogóle tego nie robić.
- Co? - chyba mnie nie usłyszał przez tą głośnią muzykę. Przybliżyłam się do niego i miałam zamiar powtórzyć, to co przed chwilą powiedziałam. On jednak pocałował mnie w usta. Spojrzałam na niego z wyrzutem i zamówiłam sobie wódkę.
- Nie lubię tego - spojrzałam mu głęboko w oczy. - Na za dużo sobie pozwalasz - barman podał mi kieliszek, przechyliłam go, postawiłam na blacie i odeszłam od Louisa.
Poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Nie odwracając się od razu zaczęłam
- Przestań, nie rozumiesz .. - wtedy zobaczyłam nie Louisa a osobę, której zupełnie bym się w tamtym momencie nie spodziewała.
- Pola - powiedział po czym mnie przytulił. Stałam oszołomiona.
- Co ty tutaj do cholery jasnej robisz?!
Udało się! Napisałam :) Więc przepraszam za błędy... komentujcie... i mam nadzieję, że się podoba :* Ja tymczasem powoli zabieram się za pakowanie.
Czyżby Leo?? Zajebisty. Lousi lekki seksoholik :D. Następny proszę ;). Kiedy ona w końcu zrozumie, że go kocha??
OdpowiedzUsuńJejku kto to kto to?!
OdpowiedzUsuńu mnie 9 ;*
http://tonks-onedirection-opowiadania.blogspot.com/2013/01/rozdzia-9-obudzia-sie-ktos-powiedzia.html
Ale suuperr!!!!!!!
OdpowiedzUsuńOby Pola była z Louisem ( tak wiem powtarzam się )
Czyżby Ala była w ciąży? ( Kolejny durny plan ;) )
Czekam na następny. *.*
Prosze, żeby to nie był Leo !!
OdpowiedzUsuń