- Ostatnio coś mi się śniło..
- Co takiego?
- Ten sen był proroczy.
- O czym?
- O tym, że rozwaliłeś mój związek z Leo.
- Nie rozwaliłem twojego związku!
- Jak to nie? - uśmiechnęłam się figlarnie do Louisa i pocałowałam go w policzek, leżeliśmy u mnie w sypialni. Tak, został u mnie na cały dzień i na całą noc. Opowiadałam mu o moim dziwnym śnie z lustrem i drzwiami. Właśnie mi się przypomniał.
- Pójdziesz dziś ze mną na przyjecie? - spytał.
- Jakie przyjęcie?
- Zostałem zaproszony.. nawet nie wiem o co tam chodzi. Ważne, że będzie dużo paparazzi.
- Skoro muszę.
- A potem.. poszlibyśmy do ciebie lub do mnie...
- Nie! - wstałam i założyłam na siebie jego za dużą na mnie koszulę. - I jak? - zrobiłam piruet.
- Pola, ty czego byś nie założyła i tak będziesz wyglądała bajecznie... - złapał mnie w talii i zmusił do powrócenia do łóżka. Krzyczałam i śmiałam się, a on zaczął powoli zajmować się mnę. Dogłębnie.
Godzinę później pożegnałam go w drzwiach. O dziwo na zewnątrz stali reporterzy. Louis już się przez nich przedzierał, gdy ja miałam ochotę na trochę zabawy. Zawołałam go i wskazałam placem aby do mnie podszedł. Zrobił to na co ja obdarowałam go bardzo namiętnym pocałunkiem.
- Za co to? - spytał po cichu.
- To nie dla ciebie, tylko dla nich.
- Chyba polubię tych pstrykaczy - uśmiechnął się szyderczo i chwilę później był w samochodzie. Zamknęłam drzwi i powędrowałam z bananem na twarzy do kuchni. Co mnie tak cieszyło, sama nie wiedziałam. Zrobiłam sobie jajecznicę i usiadłam przy stole. Już miałam wkładać pierwszy widelec z porcją do ust, gdy usłyszałam jak ktoś wchodzi do mieszkania. Odłożyłam sztućce i wstałam, by zobaczyć kto to. Przede mną ustała ruda dziewczyna. Oczy miała czerwone od płaczu a włosy rozczochrane. Wpatrywałyśmy się na siebie przez jakiś moment, gdy ona nagle rzuciła mi się w ramiona i zaczęła płakać. Usiadłyśmy na kanapie.
- Alicja... - odgarnęłam włosy z jej mokrej od łez twarzy. - Co się stało?
- Przepraszam.
- Nie musisz, wróciłaś?
- On.. miałaś rację.. - i znów zaczęła szlochać, nawet jej nie mówiłam, żeby przestała. Sama wiedziałam z doświadczenia, że tego nie można powstrzymać. Po okołu 10 minutach uspokajania jej, była w stanie opowiedzieć mi co się stało.
- Na początku było po prostu świetnie. Jak stare, zgodne małżeństwo. Nie widziałam w nim żadnej skazy. Wiesz - uśmiechnęła się przez łzy - czasem nawet myślałam, że my możemy się pobrać. No i dzisiaj wyszłam do pracy, ale zapomniałam wziąć teczki.. więc jak miałam przerwę wróciłam się do domu. I.. on mnie zdradził..
- Z kim?! - chciałam go zabić!
- Z Phoebe!
- Z kim?! - nadal nie rozumiałam.
- To jest jego była... - ukryła twarz w dłoniach.
- Śmieć!! Niech ja go tylko znajdę! Pożałuję tego! - wstałam i miałam już zamiar wychodzić z domu. Alicja zaczęła się śmiać.
- Tego mi brakowało - rzekła wydmuchując nos w chusteczkę.
- Czego?
- Poli, która chcę zabić mojego byłego prawie naga w męskiej koszuli - spojrzałam na siebie i rzeczywiście byłam nadal w koszuli Louisa... czy ja się tak pokazałam paparazzi?! Cholera! Usiadłam koło niej.
- Nie możesz zawracać sobie nim już więcej głowy. To on powinien mieć wyrzuty sumienia, ty nie zrobiłaś nic złego.
- Chcę się stąd wyprowadzić! Znajdźmy większe mieszkanie. Z dwoma sypialniami, łazienkami, salonami. Musi być bajeczne - ona miała rację, a do tego stać nas na to było.
- Zgadzam się! - przytuliłam ją i teraz byłam w pełni szczęśliwa, brakowało mi jej.
- Teraz musisz mi coś wyjaśnić!
- Nie.
- Co to znaczy nie?
- Nie jestem z Louisem Tomlinsonem z zespołu One Direction.
- Ale.. zdjęcia.. wywiad..
- Widzę, że jesteś na bieżąco - lekko walnęłam ją z pięści w ramie. - To wszystko.. to kłamstwo!
- No co ty? - otworzyła szeroko buzię ze zdumienia.
- Tak.
- To kogo jest ta koszula.. myślałam, ze wy..
- No jego.
- Więc o co tu chodzi?
- To jest skomplikowane.. - odwróciłam od niej wzrok.
- Pola! Czyli wy jesteście ze sobą czy nie?
- To wszystko przez to, że on jest taki seksowny. Nie jesteśmy ze sobą na prawdę.
- Ale?
- Nie dasz mi spokoju?
- Spałaś z nim? - wstałam i spojrzałam na nią. Lekko kiwnęłam głową z nieśmiałym uśmiechem na twarzy. Zaczęła się śmiać i rzuciła we mnie poduszką. Potem pomogłam jej się rozpakować. Przy okazji opowiedziałam jej też o mamie. Było mi tak bardzo jej brak. I w końcu się zjawiła, a już niedługo miałyśmy się wyprowadzić. Wszystko było idealne. Pobiegłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Ubrałam się w jasne jeansy rurki, różowy luźny sweter z średnimi rękawami.
Na obiad postanowiłyśmy zamówić chińskie jedzenie. Zajadając się i śmiejąc usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Na ekranie napisane było : Louis.
- Czy rozmawiam z najcudowniejszą kobietą na świecie? - spytał na co ja zrobiłam się cała czerwona. Alicja zaczęła się śmiać.
- Owszem.
- Będę o 18. Obowiązuję strój wieczorowy.
- Ja nie mogę! - zapomniałam o tym przyjęciu.
- Jak to?
- Dziś jestem zajęta przez przyjaciółkę.. nie zostawię jej.
- W taki razie o 18 wpadniemy do was.
- Wpadniemy?
- No ja, Harry i Niall. Zayn jest z Perrie a Liam z Danielle.
- Musicie?
- A co? Ona nas nie lubi?
- Uwielbia, tyle że...
- To bez dyskusji! Do zobaczenia! - rozłączył się.
- Co jest? -spytała Alicja.
- Ktoś nas dziś odwiedzi - powiedziałam bez entuzjazmu. Chciałam by ten dzień był nasz.
- Oni? - ujrzałam jak oczy zaczynają jej się świecić a twarz zalała się ogromnym rumieńcem. Pokiwałam głową, a ona zaczęła piszczeć.
- Serio? - przewróciłam oczami.
Równo o godzinie 18 do drzwi ktoś zapukał. Alicja bardzo się denerwowała i co jakiś czas przymierzała jakieś wymyślne stroje. Ostatecznie przystała na czarne rajstopy, krótkie jasne jeansy z podwyższonym stanem i ciemną koszulkę z jakimiś bazgrołami. Otworzyłam drzwi i ujrzałam 3 chłopaków. Uśmiechali się i po kolei każdego z nich przytuliłam zapraszając do środka. Przynieśli piwo i drobne przekąski. Weszli do kuchni, gdzie czekała już na nich Alicja. Była strasznie podekscytowana.
- No a więc to jest : Niall, Harry, Louis. Chłopcy poznajcie moją przyjaciółkę Alicję.
- Cześć - powiedzieli równo i jej pomachali. Ona tylko stała i się uśmiechała.
Usiedliśmy w salonie, po jakiejś godzinie Alicja rozluźniła się i żwawo rozmawiała z Harrym i Niallem. Ja wymieniałam się spojrzeniami z Louisem.
- To byłby świetne, co nie Pola? - spytała mnie Ala wyrywając z transu, który wpadłam razem z Louisem.
- Co? - spojrzałam na nią. Siedziała na podłodze razem z piwem w ręku.
- To żebyśmy pojechały z nimi do Ameryki.
- Spytam jeszcze raz : co?!
- Pojutrze jedziemy wystąpić w X-Factorze. Fajnie byłoby gdybyście pojechały z nami. Zresztą ty Pola i tak musiałabyś... w końcu dla nas pracujesz - wyjaśnij mi Niall, który jak zwykle jadł.
- Świetnie, że dowiaduję się tego dopiero teraz!
- Takie już nasze życie - wzruszył ramionami Harry spoglądając na Alicję, która z kolei wpatrzona była w Nialla. Znów spojrzałam na Louisa, który próbował powstrzymać się od śmiechu. Wzięłam łyk piwa i przeleciałam wzrokiem po wszystkich po kolei.
- Ta.. będzie cudownie - nie chciałam nawet ukrywać, że ten pomysł był szalony. Za kilkanaście godzin w Ameryce? To jakiś obłęd.
- Jej! - krzyknęła Alicja i klasnęła dłońmi. Zaczęliśmy się z niej śmiać.
Niall, Harry i Alicja zaczęli dzwonić do ludzi z zastrzeżonego numeru i gadali jakieś głupoty. Nie wiem czy to przez to, że wypili za dużo piwa, czy przez to, że... byli nienormalni. Ja trzymałam swoją głowę na udach Louisa, który bawił się moimi włosami, zauważyłam że uwielbiał to robić. Postanowiliśmy zrobić sobie zdjęcie i wstawić na Twittera. Dopiero po okołu 20 pozwoliłam mu je zamieścić na stronce, bo na każdym wyglądałam okropnie. Śmiał się ze mnie.
- Nie doceniasz swojego piękna - powiedział mi.
- Jesteś stuknięty.
- Mówię prawdę.
- Nie lubię, jak ktoś tak gada - przyłożyłam dłoń do jego ust, próbując go uciszyć. Śmialiśmy się z siebie nawzajem. Potem zaczęłam się przyglądać co robi reszta.
- Masz numer do Cher Lloyd?! - prawie krzyczała na Nialla. Widziałam po niej, że niezłą ma już trąbę. Blondyn zaczął się z niej śmiać czym szybko zaraził też nas.
Wieczór był bardzo miły, ale zakończył się tragedią. Harry zaczął temat rodzicielstwa, nawet nie wiem czemu?!
- Gdybym miał syna to nazwałbym go... Nick - wyznał. Posłałam mu groźne spojrzenie i szybko przeniosłam wzrok z niego na Alicję. Zauważyłam, że łza spływa jej po policzku.
- Co się.. - dopytywał Niall z pełną powagą. Ona tylko kręciła głową i szybko uciekła do sypialni.
- Brawo! - wstałam odciągając się od Louisa. - Nick to jej były, który dziś ja zdradził!!
- Skąd mogłem to wiedzieć? - Harry także wstał i chciał już iść za Alicją, ale ja go zatrzymałam. Pokręciłam głową i miałam zamiar iść ją pocieszyć, ale ona nagle wybiegła z pokoju. Zasłaniała usta dłońmi i biegła prosto do łazienki. Harry chyba nie domyślił się o co chodzi i ją zatrzymał.
- Ona.. - nie zdążyłam go ostrzec, bo Alicja puściła pawia prosto na jego koszulę. Wykrzywiliśmy się, ale szybko zamieniło się to w śmiech. Loczek spojrzał na nią z niedowierzaniem. A ona ledwo podniosła głowę, uśmiechnęłam się, uniosła dłonie do góry i wybełkotała :
- Wszystko jest okej - po czym zaczęła się śmiać.
O dziwo, szybko napisałam ten rozdział. Mam nadzieję, że jest wszystko okej i wam się podoba. Przepraszam za wszystkie błędy :) Kochani, nie spodziewałam się tyle wyświetleń :O Szkoda, że tak mało komentarzy. Wielbię was. Może nawet jeszcze dziś następny a jutro możliwe, że kolejne dwa.. śpieszę się, bo w niedzielę już mnie nie będzie i nie wiem czy dam radę pisać. :*
Super!Czekam na następny.Trochę tego nie rozumiem.Pola cały czas mówi:Nie,nie jestem z Louisem,nic mnie z nim nie łączy,nie kocham go,a za chwilę on bawi się jej włosami i się całują...obłęd...Czekam na następny!!!!
OdpowiedzUsuńsuper,mega, ZAJEBISTY!!!!
OdpowiedzUsuńHaha Alicja rzygnęła na Harrego.
Czekam na następny. *.*
Najlepsze opowiadanie jakie czytałam! ;)
OdpowiedzUsuńDodaj dzisiaj PROSZE. Zajebisty i czekam na następne. Alicja i Harry?? :D :D
OdpowiedzUsuńA może Alicja i Niall?
OdpowiedzUsuńJa już chce następny rozdział! <3