+18
Dedykuję go Wiktorii, dzięki której po kilku męczących dniach ten rozdział powstał.
- Leo, przepraszam ale muszę coś zrobić. Nie mogę czekać - wstałam jak poparzona, wzięłam komórkę do ręki.- O co tutaj chodzi? Wytłumaczysz mi? - podszedł i podał mi jeansów-kę. Nie wyglądał już na takiego szczęśliwego jak zawsze.
- To nie jest tak jak..
- Pola! Kurwa! A co ja mam sobie o tym myśleć?! Ja się staram, wyznaję ci miłość! Walczę o ciebie! A ty do cholery jasnej masz romans z tym całym Louisem?! - złapał mnie za rękę.
- Co? Czy wy wszyscy oszaleliście?! Teraz właśnie udowodniłeś jak mi ufasz. Dziękuję - próbowałam go od siebie odsunąć, ale nie chciał mnie puścić.
- Więc powiedz to!
- Puść mnie - powiedziałam spokojnie.
- Kochasz mnie czy jego? - spytał a w jego oczach nie widziałam już człowieka, który mi się podobał. Powinnam to zauważyć od momentu w którym przekroczył ten próg. - Pola... ty dziwko, a jednak. - Szarpnęłam dłonią, ale on cały czas mnie trzymał i nie chciał puścić. Nie wiedziałam co miałam robić.
- Ostrzegam cię, puść mnie.
- Pójdziesz do niego? Ile razy już tak zrobiłaś? Ile razy po mnie szłaś do niego się pieprzyć?
- Przestań! Leo, ja z nim nie spałam!!
- Nie wierzę ci.
- Musisz. Proszę, Leo.. Ja.. Zależy mi na tobie, ale nie krzycz na mnie. Nie rób mi tego, pragnę mężczyzny z nocy w której się poznaliśmy - po tych słowach w końcu mnie puścił. Odwrócił się do mnie plecami. Położyłam swoje ręce na jego ramionach.
- Muszę pomyśleć, to nie jest proste. Wiesz jaki jestem o ciebie zazdrosny? Nawet sobie nie wyobrażasz.
- Dajmy sobie czasu.
- Masz rację - odwrócił się do mnie i złapał za brodę, przyciągnął do siebie i delikatnie musnął moje usta. Znów miałam mętlik w głowie. Po raz kolejny nie wiedziałam co mam robić. Przytuliłam się do niego i zamknęłam oczy. Serce czy rozum? Serce czy rozum? To jest tak cholernie trudne. Odciągnęłam się od Leo. Spojrzał na mnie jeszcze ostatni raz i założył mój kosmyk włosów za ucho. Odwrócił się i wyszedł.
Chodziłam po domu jak nienormalna. Co miałam zrobić? To było silniejsze ode mnie, musiałam się z nim spotkać. Wezwałam taksówkę i wybiegłam z domu. Chwilę później pukałam do wielkiej willi. Otworzyła mi Danielle. Serdecznie się do mnie uśmiechnęła.
- Pola! Dawno cię nie widziałam - przytuliła mnie i zaprosiła do środka.
- Też się cieszę, że cię widzę. Gdzie Louis? - zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu. Zauważyłam w kuchni Liama i Zayna. Pomachali do mnie a ja kiwnęłam po prostu głową.
- On.. rozmawia.
- Boże, muszę się z nim spotkać. Dłużej nie wytrzymam - podeszłam do chłopaków.
- Piżama-party? - spytał Liam i chłopcy wybuchnęli śmiechem. Zapomniałam, że jestem ubrana w zwykły dres.
- Pola chcę porozmawiać z Louisem - poinformowała ich Danielle, wydawało mi się, że próbuje dać im jakiś znak. Nie wiedziałam o co chodzi.
- Coś się stało? - spytałam. - Gdzie on jest? Z kim gada? - przeleciałam po nich wzorkiem.
- W pokoju - Zayn podrapał się po głowie. - Rozmawia z Eleanor... - po tej wiadomości coś dziwnego zaczęło się ze mną dziać. Poczułam taką zazdrość jak jeszcze nigdy. Nie wiedziałam co o tym sądzić. Nie chciałam, żeby ta trójka coś po mnie poznała, ale wewnątrz się gotowałam. Miałam ochotę wybuchnąć! Pobić kogoś! Jeszcze nigdy w życiu nie byłam taka wściekła.
- Poczekam - uśmiechnęłam się. Chyba dobrze mi to wyszło, bo nagle ta dziwna atmosfera zniknęła. Tak jak gdyby myśleli, że będę zazdrosna lub coś w tym stylu.. Bo byłam i to nawet nie zdawali sobie sprawę jak!! Usłyszałam głosy. Odwróciłam się i zobaczyłam ich. Louis w ciemnych spodniach i czarnej koszulce z zespłu The Frey. I ją. Eleanor. Była olśniewająca. Miała na sobie brzoskwiniową zwiewną sukienkę, rozpuszczone brązowe, kręcone włosy. Przy niej wyglądałam jak nieszczęście. W pewnym momencie Louis w końcu mnie zauważył, nie mógł odciągnąć ode mnie wzroku. Tak samo było ze mną. Patrzyliśmy się na siebie. Jego uśmiech zniknął i teraz wyglądał na zdziwionego wręcz oszołomionego.
- O, to ty jesteś tą Polą o której wszyscy w kółko nawijają - uśmiechnęła się Eleanor, wyglądała na szczerą. Ale ja nie miałam wobec niej dobrych zamiarów. Gdybym mogła to zniszczyłabym ją wzrokiem. Jednak, tak jak wcześniej nie mogłam dać po sobie tego poznać.
- No.. to chyba ja - wymusiłam śmiech. Brunetka podeszła do mnie i wyciągnęła dłoń.
- Jestem Eleanor.
- Miło mi cię poznać - wykonałam w jej kierunku ten sam ruch. Ścisnęłyśmy sobie dłonie, nie był to zwykły uścisk. Jeszcze chwila i pewnie zmiażdżyłybyśmy sobie dłonie. Już ją przejrzałam. Nienawidziła mnie tak jak ja ją.
- Danielle, idziemy? - zwróciła się do przyjaciółki.
- Tak - odpowiedziała, spojrzałam na wszystkich. Mieli oczy na wierzchu i przyglądali się całej sytuacji. Eleanor podeszła do Louisa i go przytuliła, szepnęła mu coś na ucho i pocałowała w policzek. Louis gdy tylko mógł spoglądał na mnie. Chyba był przerażony. Dziewczęta wyszły z willi a ja od razu przeszłam do sedna sprawy
- Chcę z tobą porozmawiać - Louis tylko kiwnął głową i poszedł na górę. Dotarliśmy do jego pokoju, zamknęłam drzwi i wykrzyczałam :
- Co to ma znaczyć?! - on usiadł na łóżku i cały czas mi się przyglądał. - Odpowiesz?
- Ja ... z ... nią .. Jak.. Co... Pola? Skąd ty ..
- Louis ty idioto!! Piszesz mi takie sms, a spotykasz się ze swoją ex?
- A ty masz chłopaka! - chyba już się otrząsnął, wstał i zaczął nerwowo chodzić w kółko.
- Nie mam! - spojrzał na mnie. - To znaczy prawie przez ciebie go dziś straciłam!
- Przeze mnie?! Wypraszam sobie!
- A ta kurtka? W łazience?
- Myślisz, że specjalnie ją zostawiłem? Ile ty masz lat?
- Nie traktuj mnie jak dzieciaka!!
- To się tak nie zachowuj!
- O co z nią chodzi?! - podeszłam do niego bliżej.
- Wytłumaczyliśmy sobie pewne sprawy.. - odwrócił głowę.
- Jakie sprawy?! Cholera.. nie mów, że wy..
- Tak, po tym jak MY się rozstaniemy wracamy do siebie.
- CO? - nie wierzyłam, w to co przed chwilą powiedział.
- A co mam zrobić? Nie będę za tobą latał jak głupi! - ustaliśmy przed sobą. - Czekałem, myślałem że odpiszesz.. wtedy przyszła Danielle i przyprowadziła Eleanor.
- Nie tłumacz się, jesteś frajerem.
- I kto to mówi.
- Nie znam bardziej fałszywej osoby od ciebie - patrzyłam mu prosto w oczy.
- A ja bardziej bezczelnej. - Zbliżył się jeszcze bliżej, tak że poczułam jego oddech na sobie. Nie tylko oddech, ale też i perfumy. Skrawkiem palców dotknął mojej szyi. Zadrżałam.
- Możesz mówić sobie co chcesz, ale pragniesz mnie najmocniej na świecie - szepnęłam.
- Pieprzysz - pocałował mnie. Odchylił głowę, ale ja nie miałam zamiaru tego przerywać. Znów zbliżyłam swoje usta do jego i włożyłam język do środka. Rzucił mnie na łóżko. Zanim położył się koło mnie zdążyłam zdjąć swoją czarną koszulkę. Louis już był przy mnie. Zaczął całować moją szyję. Ja pomogłam pozbyć się jego koszuli. Za każdy odpięty guzik, dawał mi to coraz bardziej namiętne buziaki. W końcu pozbyłam się jego ubrania. Zwinnie przeszłam na górę. Siedziałam na jego kroku. Przyglądał mi się i ręką jeździł po moich udach, które jeszcze były ukryte pod dresami.
- Co my najlepszego wyrabiamy? - spytałam, schylając się.
- To co już dawno powinniśmy.
Po tych słowach dotknął wargami mojego dekoltu. Jeździłam ręką po jego torsie. Louis włożył ręce pod moje spodnie. Pospiesznie je zdjęłam. Teraz to on był na górze. Zaczął odpinać pasek od spodni, a w tym czasie ja całowałam i lizałam jego szyję. Zdjął jeansy. Leżeliśmy na sobie w samej bieliźnie. W pewnym momencie jego ręka powędrowała pod moje majtki. Pod wpływem jego dotyku aż jęknęłam. Louis uśmiechnął się widząc moją reakcję.
- Louis.. - wysyczałam przez zęby.
- Tak? - zaczął mnie coraz bardziej pieścić. Poczułam jak wsuwa powoli swoje palce do środka. - Chcesz tego? - na to pytanie kiwnęłam głową. - Powiedz to - zaczął delikatnie je wkładać.
- Aach. Louis! - krzyknęłam kiedy cofnął swoją dłoń.
- Powiedz - nalegał.
W tym momencie zrozumiałam, że moją dumę muszę schować do kieszeni. Pragnęłam tego bardziej niż wtedy w schowku. Teraz albo nigdy.
- Błagam.
- Grzeczna dziewczynka - wsunął swoje dwa palce do środka i zaczął nimi wykonywać równomierne ruchy. Jęczałam. Drugą ręką sprawnie odpiął mój stanik. Brodawki sterczały. Po chwili pieszczot Louis zdjął moje majtki. Byłam całkiem naga. Po jego minie mogłam sie domyśleć, że go nie rozczarowałam. Wręcz przeciwnie. Dłonią dotykał moich piersi.
- Twoja kolej - powiedziałam i popchnęłam go tak, że znów byłam na górze. Włożyłam dłonie pod jego bokserki. Wyczułam, że jego kolega jest twardy i gotowy. Louis cały czas całował moją szyje, uda, piersi, usta. Sprawiał mi taką przyjemność jak jeszcze nikt inny. Przejechałam ręką po jego kroczu i pomogłam zdjąć majtki. Ujrzałam go w okazałości całego.
- Teraz - powiedziałam i nachyliłam się podgryzając zębami jego wargi.
- O nie.. to byłoby zbyt proste. Połóż się na plecach - rozkazał. Nie wiedziałam o co mu chodzi, lecz to zrobiłam. Louis znów był nade mną. Pocałował mnie w usta ssąc dolną wargę. Zaczął schodzić w dół. Szyja, obojczyk, piersi, brzuch, podbrzusze i się zatrzymał. Przeniósł się na wewnętrzną część ud. Wygięłam się i jęknęłam, myślałam że jego język powędruję głębiej, ale on nagle podniósł mnie i posadził na swoim kroku. Spojrzał w moje oczy. Jego jak zwykle były zdumiewająco piękne. Uśmiechnął się obnażając przy tym swoje białe zęby. Odsunął się do tyłu i z podłogi podniósł swoje jeansy. Z kieszeni wyjął prezerwatywę. Byłam tak napalona, że pewnie gdyby nie on zupełnie bym o tym zapomniała. Włożył rękę pode mnie i zaczął zakładać gumkę na swój sprzęt. Złapał mnie w pasie i przyciągnął jeszcze bliżej. Wtedy to poczułam. Poczułam, że wszedł we mnie. Pojękiwałam cicho i całowałam się z nim. na początku poruszaliśmy się wolno, ale już po chwili poczułam, ze potrzebuję czegoś więcej, przyspieszyliśmy ruchy.
- Pola ... - jęknął. Czułam, że sprawiam mu przyjemność.
- Już za chwile - ledwo co wyszeptałam. Gdy wkładał go coraz głębiej już nie jęczałam... krzyczałam. nie byłam jeszcze jednak w pełni gotowa na koniec. Louis także wydawał dźwięki. Były one w porównaniu do moich ciche i spokojniejsze.
- Dojdź dla mnie Pola - wysyczał Louis, jednocześnie jednym gwałtownym ruchem wszedł we mnie najgłębiej Poczułam ulgę i przyjemność. Jęknęłam głośno prosto do ucha Louisa. On już się nie ruszał. Pocałował mnie prosto w usta i wyjął część siebie. Opadliśmy spoceni, podnieceni, mokrzy i wykończeni na łóżko.
- To było... - zaczął.
- Niesamowite - dokończyłam za niego. Złapał moją dłoń i przyciągnął do siebie. Położyłam głowę na jego nagim torsie. Okrył nas kołdrą i zaczął bawić się moimi włosami.
- Ty jesteś niesamowita - szepnął mi do ucha a ja zamknęłam oczy i ścisnęłam jego dłoń.
To było trudne, trudne, trudne! Mam nadzieję, że chociaż troszeczkę wczuliście się w sytuację XD Dziękuję i jeszcze raz dziękuję za komentarze! Kocham was, buziaki :*
mrrr. :D w końcu się doczekałam!
OdpowiedzUsuńu mnie 8 :*
http://tonks-onedirection-opowiadania.blogspot.com/2013/01/rozdzia-8-spojrzaam-na-telefon.html
Podziwiam ludzi, którzy umieją opisywać takie rzeczy.
OdpowiedzUsuńJa przez swoje usposobienie nawet nie wyobrażam sobie siebie piszącej taką scenkę.
Ale rozdział jak najbardziej zajebisty. C:
U mnie już 8.
UUU..dzieje się. *.*
OdpowiedzUsuńRozdział jest mega!!
Czekam na następny.
Gratuluję! Nominowałam cię do Liebster Award. Pytania znajdziesz na:
we-and-1d.blogspot.com
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńO ! Widzę, że poszalałaś ! Jak najbardziej ci wyszło ! Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału :-)
OdpowiedzUsuńBoskie, dziewczyno!!. Skąd bierzesz takie pomysły :D.
OdpowiedzUsuń