Wybiegłam z łóżka, torebkę zarzuciłam na ramię a obcasy trzymałam w ręku. To się nie stało naprawdę, głupi sen. Przecież to nie możliwe, że ja i Louis.. prawie ze sobą spaliśmy. Wymknęłam się z pokoju i jak najciszej potrafiłam zeszłam po schodach na dół. Było to zupełnie nie potrzebne, ponieważ wszyscy siedzieli już przy stole w kuchni. Ogromnej, pięknej, wspaniale wyglądającej kuchni. Może udałoby mi się wyjść tak żeby nikt nie zauważył? Szybko pobiegłam wprost na drzwi wejściowe, ale nie zostałam nie zauważona.
- Co ty wyprawiasz? - Spytał Harry, obejrzałam się i zobaczyłam że w ręku trzyma butelkę wody. Chyba zauważył, że jej się przyglądam. - Kac morderca, co? - Uśmiechnął się i rzucił do mnie owy przedmiot. Złapałam go, wypiłam kilka sporych łyków i zaczęłam szukać Louisa. Siedział schowany za Niallem. Gdy tylko nasze spojrzenia się zetknęły rzuciłam szybko :
- Louis, musimy porozmawiać. - Całe towarzystwo umilkło i przyglądało mi się z zaciekawianiem. - W cztery oczy. - Wstał, i powędrował do góry. Nawet na mnie nie spojrzał. Zatrzymał się przed pokojem, w którym wczoraj prawie nie doszło do czegoś, czego bardzo byśmy żałowali.
- To co się wczoraj stało.. - Zaczęłam.
- Zapomnijmy o tym, byłem pijany. - Przerwał mi i w końcu spojrzał na mnie. - Ty chyba też. Ja.. Pola nie zrozum mnie źle, ale ja wciąż kocham Eleanor i to był po prostu błąd. - Na te słowa odetchnęłam z ulgą.
- Nawet nie wiesz jak miło to słyszeć. - Uśmiechnęłam się do niego, ale szybko kąciki ust powędrowały do dołu bo przypomniałam sobie telefon od Leo. - To wszystko.. wczoraj.. to nie zmienia mojego stosunku do ciebie. I jest jeszcze coś o czym musisz wiedzieć.
- Co?
- Ktoś nas widział.. - Otworzył szeroko usta i zakrył je szybko dłonią. - Znaczy nie tu! - Wskazałam na pokój. - Znaczy.. sama nie wiem w jakiej sytuacji i gdzie, ale ktoś wie.
- Kto?
- Leo.
- Kto to jest Leo?
- Mój... przyjaciel. - Nie był moim chłopakiem. I raczej nie zostanie po tym co się wydarzyło.
- Chyba możesz mu ufać.. możemy? - Powoli zaczął kierować się na dół. Do reszty.
- Tak, chyba tak. - Zamyśliłam się, a jeżeli Leo nie jest osobą za jaką go uważam? Jeżeli ta wieść szybko się rozejdzie.
- Lekka to ty nie jesteś.
- Co?
- Zaniosłem cię, bo spałaś pod drzwiami od mojego pokoju. - Szturchnął mnie i podszedł do stołu, przy którym siedzieli Liam, Danielle, Niall, Harry i Zayn.
- Muszę iść do domu. Dzięki za super imprezę. - Kątem oka spojrzałam na Louisa, który próbował powstrzymać się od złośliwego uśmieszku. - Za nocleg.. no i do zobaczenia. - Pomachałam im, pożegnali się ze mną chórem i wyszłam z willi. Zadzwoniłam po taksówkę i czekałam oparta o bramę przed domem. Zobaczyłam, że w moim kierunku idzie Zayn. Wyciągnął paczkę papierosów.
- Chcesz?
- Nie palę. - Wzruszył ramionami, wziął fajkę i ją podpalił.
- Coś się wczoraj wydarzyło między tobą a Louisem. - Nie zabrzmiało to jak pytanie, tylko fakt, który stwierdza.
- Skąd ty ..
- Czytam gazety w porównaniu do moich przyjaciół. - Uśmiechnął się.
- Może jednak daj tego papierosa... - Stałam jak wryta.
20 minut później weszłam do domu mojego i Alicji. Jak to w gazecie? Musiałam jak najszybciej ją przeczytać. To stąd Leo o wszystkim wie. To nie może być prawda.
- Alicja! Mamy w domu dzisiejszą gazetę? - Weszłam do salonu. Siedziała z kubkiem kawy na sofie a koło niej był Nick.
- Cześć Pola. - Pomachał do mnie na co ja tylko kiwnęłam głową.
- Wczoraj późno wieczorem widziano Louisa Tomlinsona z zespołu One Direction z jakąś piękną brunetką przed klubem Studio Valbonne. Trzymali się za ręce i byli czymś mocno rozbawieni. Razem wsiedli do taksówki, która zawiozła ich prosto do willi gwiazdora. Czyżby rozstał się ze swoją dziewczyną Eleanor Calder? A może nowy romans? - Wyrecytowała Alicja. - Opłaciło się nauczenie tego na pamięć, gdybyś widziała swoją minę. Jest też zdjęcie. Gazeta leży gdzieś na stole. - Szybko pobiegłam do kuchni i wzięłam pismo do ręki. Słowo w słowo się zgadzało. Pod tym małym tekstem widniało rozmazane zdjęcie. Leo z pewnością mnie rozpoznał, przez tą czerwoną sukienkę.. Nie mogłam w to uwierzyć. Szybko wyciągnęłam telefon i wykręciłam jego numer. Po 2 sygnałach mnie odrzucił. Jak on mógł tak mnie oceniać! My się tylko trzymamy za rękę. Usiadłam koło Alicji. Poklepała mnie po ramieniu.
- Nowy romans? - Wybuchnęła śmiechem. Nie miałam ochoty się z nią droczyć ani tłumaczyć. Wstałam i powędrowałam do łazienki. Zrobiłam sobie długą kąpiel. Leżałam w wannie i rozmyślałam nad wszystkim. Usłyszałam telefon. Przyłożyłam słuchawkę do ucha z nadzieją, że będzie to Leo i będę mogła mu wytłumaczyć co się wydarzyło.. Ale przecież jednak coś się wydarzyło.. I co ja mu powiem?
- Słucham?
- Pola, jesteś mi potrzebna. - Usłyszałam głos Lou.
Szybko ubrałam się i wyskoczyłam z domu jak poparzona. Nie chciałam dłużej tam siedzieć, zwłaszcza, że był tam Nick. Zatrzymałam się przed dużym, pięknym piętrowym domem. Alicja dała mi kluczyki do jej wspaniałego, ohydnego samochodu. Szybko z niego wyszłam, nie chciałam żeby ktoś zobaczył czym jeżdżę. Zapukałam do drzwi. Otworzyła mi Lou i serdecznie się do mnie uśmiechnęła. Zaprosiła mnie do środka. Dom był wyposażony w nowoczesne meble. Był piękny i wyglądał jak z jakiegoś katalogu wymarzonych mieszkań. Usiadłam na białej skórzanej kanapie a na fotel obok klapnęła szefowa.
- Musimy uzgodnić, ile będziesz zarabiała, co będziesz robiła i takie tam bzdety. Rozumiesz? - Pokiwałam głową. Przez następną godzinę dowiedziałam się, że po miesiącu pracy będzie mnie stać na nowe mieszkanie. Nie spodziewałam się, że będę dostawała aż tyle pieniędzy. Oprócz tego, moja praca nie będzie bezpośrednio związana z chłopakami. Mogą do mnie dzwonić w sprawie jakiejś pomocy (tak jak ostatnio), ale ja nie muszę się zgadzać. Dowiedziałam się wszystkiego i pożegnałam z Lou. Szczerze? To lubię moją szefową. Wsiadłam do samochodu i postanowiłam, że pojadę na małe zakupy. W drodze poczułam jak mi telefon wibruję.
- Tak?
- Pola.. musimy się spotkać. Jest jedna sprawa o której musimy porozmawiać. Podjechałabyś pod wytwórnie? - Usłyszałam Louisa. Wydawał się strasznie zdenerwowany.
- Louis, nie mam ochoty z tobą o tym wszystkim rozmawiać. To twoja wina.
- Ale problem w tym, że to nie ja chcę z tobą się spotkać. Tylko mój menadżer. On chcę się spotkać z nami.
- O co chodzi?
- Nie mam pojęcia. To kiedy będziesz?
- Podaj adres.
5 minut później zaparkowałam pod wielkim budynkiem.
- Śliczny samochód. - Uśmiechnął się Louis. Trzasnęłam drzwiami i zamknęłam auto.
- O co może chodzić twojemu menadżerowi?
- Nie wiem, on ma czasem.. dziwne pomysły. - Otworzył mi drzwi i wpuścił do środka. Szliśmy przez długi korytarz, aż w końcu zatrzymaliśmy się przed czerwonymi drzwiami.
- Gotowa? - Spytał.
- Gotowa.
Taki krótki, ale sami rozumiecie? Sylwester no i .. "kac morderca" :P Nie spodziewałam się, że ktoś naprawdę będzie to czytał. A co do tego ze mu się to spodoba. Już niedługo następny :) No i tradycyjnie : przepraszam za wszystkie błędy.
Nie mogę się doczekać. :D
OdpowiedzUsuńJa chcę już 11 =3 =3
OdpowiedzUsuńDawaj następny i zapraszam do mnie ! onelovekalina.blogspot.com
OdpowiedzUsuń