czwartek, 27 grudnia 2012

Rozdział 4

- Co?! Pola błagam cię, powstrzymaj się chociaż teraz. Potrzebne są nam pieniądze i schowaj swoją dumę. Nie możesz się tak zachowywać.
- Sama mówiłaś, że w Anglii będzie lepiej. A teraz takie numerki? - Wzięłam jabłko i usiadłam na blacie.
- Pomyśl! Tu nie jest jak w bajce. Masz znaleźć jakąś pracę. I to szybko. A co Nick powie na to wszystko. Już się boję.
- No co powie? - Alicja zaczęła chodzić w kółko.
- Przecież to on ci załatwił tą pracę. I teraz taki wstyd. Co sobie ten twój szef o nim pomyśli, muszę to jakoś załagodzić.
- Od kiedy ty się tak płaszczysz przed chłopakiem. Przestań, wszystko będzie dobrze. Szybko znajdę nową pracę. - Sama się oszukiwałam, bo przecież nie znajdę.
- Ja ... go kocham i on kocha mnie. Nie możemy się tak traktować. - Wzięła komórkę do ręki.
- Ja go nie lubię, jest dziwny. Co ty w nim widzisz?
- Ty go nawet nie znasz! Wszystkich oceniasz po wyglądzie. Tak jak tego całego Liama. Pola zacznij być dorosła, nie zachowuj się jak dziecko. - Sięgnęła po kurtkę.
- Nie zachowuję się jak dziecko, a ty już leć sobie do tego całego Nicka tłumaczyć się. Życzę powodzenia w byciu jego pieskiem.
- Nie tyn tonem.
- O co wam chodzi?! Do jasnej cholery, będę mówiła sobie tonem jakim tylko mi się podoba! - Wyszłam z kuchni i pobiegłam do łazienki. Ja nikogo tu nie miałam, z kim miałam teraz porozmawiać? Usłyszałam, że Alicja wyszła z domu. Wpadłam na genialny pomysł. A czemu nie wyjść na miasto z Jessicą? To jest świetne, pokażę Alicji, że umiem poradzić sobie bez niej. A więc umówiłam się z nią. Ustaliłyśmy, że ona przyjdzie po mnie, bo gdybym miała sama wyjść z domu to pewnie bym się zgubiła. Nie miałam zbyt wielu sukienek więc pożyczyłam sobie coś od Alicji. Ubrałam małą, czarną. Spięłam włosy w wysoką kitkę i dobrałam do tego cieliste obcasy. Po 30 minutach usłyszałam pukanie do drzwi. To była Jessica. Wyglądała pięknie. Była wysoką, szczupłą blondynką. Ubrana była w białą, zwiewną sukieneczkę i płaskie baletki.
- Co się stało? - Od razu spytała.
- Potrzebuję trochę zabawy a ty mi w tym pomożesz. - Uśmiechnęłam się do niej i zamknęłam drzwi od domu na klucz. - Wskazuj drogę, moja nowa przyjaciółko. - Ustała i posłała mi szczery uśmiech. - No co? Nikogo tu nie mam, a moja jedyna osoba wolała chłopaka.
- Pola, ty to jesteś jednak dziwna. Ale cię lubię. - Wzięła mnie pod rękę i powędrowałyśmy do jakieś mini klubu. Poznałam kilka osób. Szczególnie jeden chłopak wpadł mi w oko.
- Jestem Leo. - Uśmiechnął się do mnie blondyn z zielonymi, wielkimi ślepiami.
- Pola, miło poznać. - Wieczór leciał szybko, zaczęłam rozmawiać z tym chłopakiem.
- Zawsze uważałem, że Polki są ładne, ale teraz zmieniłem zdanie.
- Świetnie, a ja nigdy nie myślałam że Anglicy są przystojni .... no i cóż. Nie myliłam się. - Sztucznie się uśmiechnęłam i odeszłam. Jaki pajac. Taki ładny a taki głupi.
- Poczekaj, haha. - Złapał mnie za ręke. - Mówiąc zmieniłem zdanie, myślę ; teraz uważam, że Polki to najpiękniejsze kobiety na świecie. - Spojrzał się na mnie. - Oj Pola, Pola. Naprawdę jestem taki brzydki? - Zrobił proszącą minkę. Czemu ja mam taki niewyparzony język? No czemu?
- Nie, wcale.. ja tak nie uważam, po prostu chciałam.. no wiesz.
- Czyżbym zawstydził tą pewną siebie dziewczynę? Hmm?
- Oj przestań już. - Uderzyłam go lekko w ramie. Uśmiechnęłam się. Tak miał rację, ja się zawstydziłam. Poczułam, że robię się czerwona.
- Spokojnie, przy mnie możesz się rumienić, to słodkie.
- Ja się wcale nie rumienie! - Zaprzeczyłam od razu.- To przez to, że tutaj jest tak gorąco. Ja muszę .. do łazienki. - Uciekłam od niego. Co ja wyprawiam? To zwykły facet. Kilka komplementów nie powinno na mnie tak działać. Spokojnie. Weszłam do łazienki i co ja zobaczyłam?
- Alicja?
- Pola?
- Co ty tu robisz? - Rzuciłam od razu.
- Moja sukienka! Kto ci pozwolił?
- Ładnie mi w niej, prawda? - Ustałam przy lustrze.
- To fakt, na pewno lepiej ode mnie. - Spojrzała na mnie. Wyglądała jakoś smutno..
- Przepraszam. - Powiedziałyśmy obie w tym samym momencie. A potem już tylko się śmiałyśmy i śmiałyśmy.
- Nie uważam, że zachowujesz się jak dziecko.
- A ja uważam, ze jesteś pieskiem Nicka. - Zrobiła wielkie oczy.
- Wydaje mi się, że teraz powinnaś powiedzieć coś w stylu ; Ala, przepraszam, jesteście dla siebie stworzeni. Wiesz, taka sytuacja.. - Zaczęłam się śmiać. - To niej jest śmieszne. Ale nie rozmawiajmy o nim. Proszę.
- No dobrze, dobrze. Miałam się uspokoić, a wyjdę stąd jeszcze bardziej czerwona niż weszłam.
- Co tak na ciebie działa? - Szybko zaczęła się mnie wypytywać.
- Nie co, a raczej kto.. Alicja. - Zwróciłam się do niej. - Czy ja jestem dziwna?
- Zdecydowanie tak. - Wyszłyśmy z łazienki i udałyśmy się w kierunku wyjścia. - Poczekaj, pójdę do Nicka powiedzieć, że wychodzę. Chwilka. - I zniknęła w tłumie. Na dworze było bardzo zimno. Nie miałam żadnej kurtki, myślałam że zamarznę. Poczułam ciepłą dłoń na moim ramieniu.
- Czemu uciekasz? - Szepnął mi ktoś do ucha. Głos był gruby i strasznie seksowny. Przeszły mnie dreszcze. Odwróciłam się i zobaczyłam Leo.
- Muszę iść. - Za nim malowała się jakaś sylwetka przypominająca Alicję. To była z pewnością ona.
- Dasz mi swój numer? - Znowu się czerwienie, znowu!
- Może innym razem. - Złapałam Alicję za rękę i ruszyłyśmy do domu. Nie mogłabym spotykać się z mężczyzną, który tak na mnie działa.





Przepraszam, za wszystkie literówki :) Mam nadzieję, że się podoba. A już niedługo One Direction!

1 komentarz:

  1. zaciekawiłaś mnie totalnie! czekam na następny rozdział! dodaj szybciutko <3

    OdpowiedzUsuń